Euro już trawa, a ja jak to były sportowiec muszę być gotowa na kibicowanie naszym biało-czerwonym.
Wrzucam w końcu moją skończoną siateczkę, którą postanowiłam jakiś czas temu zrobić.
Oczywiście przewodnim tematem musiała być koronka siatkowa.
Wszystko powraca w modzie, i w innych dziedzinach użytkowych.
Powracam z sentymentem i ja do czasów dzieciństwa. Do chwil szaleństwa po szkole, do chwil sportowej przygody i chwil kiedy z siostrą czekałyśmy w domu na przyjście z pracy mamy, która w siatkach przynosiła zakupy "upolowane" po staniu w długich kolejkach.
Jeżeli mówimy już o siatce to jaką ja mogę mieć na myśli? Oczywiście plecioną, która w tamtych czasach najczęściej zrobiona była z plastikowej linki.
Pomyślałam, że moja musi być bardziej ekologiczna.
Powstała z lnianych nici, których zużyłam prawie dwie szpulki.
Pomyślałam, że zabawię się jeszcze i dorobię kwiatka :)
Kwiatuszek gotowy.
Siatka jak widać pojemna. Zaletą tego rodzaju siatek jest spore rozciąganie przy niedużym rozmiarze,
Pozdrawiam WMonia :)